czwartek, 5 kwietnia 2012

Zrobiłeś/aś kiedyś krok w tył?

Ale tylko po to, by zrobić dwa kroki w przód?

Miałem ostatnio niezłe rozkminy przez ostatnie dni. W zasadzie nie robiłem czegoś trudnego, czegoś wymagającego wysiłku fizycznego i myślowego. Puściłem wolno swoje myśli. I tak przez ostatnie dni układałem sobie w głowie swoje życie, swoją przyszłość, zastanawiając się w czym tak naprawdę jestem dobry.



Spotkałem się ostatnio z przyjacielem, który ma ogromną wiedzę nt rozwoju osobistego. Jest mega 'analizatorem', szybko ocenia sytuację osoby, wyciąga trafne wnioski przy czym się świetnie bawi. Można rzec, że jest moim coachem, po części mentorem. Ciągle namawiam go do tego, by zaczął prowadzić płatny coaching,  ale uważa, że jeszcze 'to nie ta pora'. Liczę jednak, że szybko się tym zajmie na poważnie.

Wracając do tematu, co było na spotkaniu?

Grad pytań w wyciskających ze mnie to co najlepsze, wartościowe i złe.

To było coś. Przez to miałem ogromną trudność z odnalezieniem siebie. Dostałem niezłego kopa w dupe, wpadłem w mały dołek i kilkudniową stagnację.  W zasadzie czułem, że często siebie oszukiwałem,  nie byłem szczery wobec samego siebie. To cholernie trudne, by zawsze i wszędzie być szczerym wobec siebie, być zdyscyplinowanym i przyznać się do własnych słabości.

Potrafi to niewielu. Zaliczam się jeszcze niestety do tej większości.

Dziś jest dzień, w którym ogromna kilkudniowa medytacja mija. Poczułem to około 18 kiedy po prostu zadzwoniłem do bliskich mi osób, spytałem co u nich, poczułem wolność spacerując do kościoła.

Będąc z ludźmi cały dzień uświadomiłem sobie, że robię wiele rzeczy źle. Wymieniłem się z nimi doświadczeniami, tym co robię, poradziłem się ich.

I dlatego też rezygnuję z rzeczy, która być może byłaby mi szansą - z pomocy dla Fundacji, dla Pana M., z marketingu książki, ze stron www itp itd.( post. o sytuacji z panem M.)

Uświadomiłem sobie, że za szybko chce wskoczyć na szczyt. Do sukcesu nie ma windy. Są schody, po których trzeba zapierdalać. Ojciec od zawsze mi to powtarza, nie słuchałem się go... Teraz tego żałuję. Dużo kosztowały jego i mnie nerwy, kłótnie, bezsensowne telefony z pretensjami...

Zajmę się prostszymi rzeczami. Tak po prostu. Obrać cel, działać jak mężczyzna! A nie jak jebany wsiór!
I mam nadzieję, że przez tę decyzję zrobię dwa kroki w przód...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za komentarz