poniedziałek, 28 listopada 2011

Mam cel! Yea!

Miałem pierwszy bardzo produktywny i efektywny dzień.

Nie zgadniesz przez co...

ZABIERALI CO CHWILĘ PRĄD!

Przez to byłem zmuszony do szybkich działań na komputerze. To było niesamowite!

Odpalanie komputera i byleby szybko coś napisać, coś dopisać, bo jutro termin.

I tak o to co kilka-kilkanaście minut na 5-10 minut wyłączano prąd.




Nabrałem niesamowitego tempa pracy, byłem niesamowicie produktywny. Kiedy odłączano elektryczność czytałem książkę, wykonywałem telefony, kiedy wznawiano dostawę prądu - szybko podejmowałem się działania na komputerze.

I w ten o to sposób prawie zamknąłem sprawy firmowe (bardzo pilne) i... miałem czas na inne działania. Co za ulga!!!

Ale to tak na marginesie.

Raczej doszedłem dziś co tak naprawdę chcę osiągnąć w życiu...

BYĆ WOLNYM FINANSOWO

Tak. To główny cel moich działań.
Specjalnie podkreśliłem i zaznaczyłem na czerwono napis, by wryć to sobie do głowy.

Dotychczas działałem bardzo chaotycznie, bez planu i celu rozbitego na mniejsze cele.
Zresztą nie posiadałem odpowiedniej wiedzy do tego.

Kamil Cebulski, przez którego chcę dążyć do owej wolności finansowej, zauważył bardzo ważną rzecz. Jako młody człowiek inwestował w siebie, inwestował w wiedzę. Nie byle jaką, bo związaną z samorozwojem, informatyką, marketingiem, biznesem. Robił to przez 2 lata, przeżył ostrą szkołę przedsiębiorczości dzięki prowadzeniu własnego e-zinu (gazeta spakowana w plik .rar, po ściągnięciu której można było oglądać jej zawartość bez wchodzenia na internet, przypominam, że w czasach e-zinów były łącza modemowe, cholernie drogie!).

Czy mu to wyszło na dobre? Oczywiście, że tak!
Każde kolejne przedsięwzięcie jakim kierował skazane było na sukces. I udało mu się. Osiągnął obrót miliona złotych w wieku bodajże 22 lat.

Co do mojej osoby - czy przeszedłem taką szkołę przedsiębiorczości?
W pewnym sensie tak, ale w o wiele mniejszym stopniu.

Robiąc pewien biznesik jako młodzieniec nie miałem konkurencji, nie miałem z kim konkurować, byłem jedyny na rynku. Problemy miałem wtedy, kiedy konkurencja podchwyciła mój pomysł i robiła to lepiej ode mnie. Odrobinę sfrustrowany postanowiłem rzucić na jakiś czas branżę organizowania imprez.
Ale jakoś... nie mogłem żyć bez tego długo. I zorganizowałem ten sam biznes z kolegą. Jak na tym wyszedłem? Kiepsko. Pożyczone pieniądze zainwestowałem w przedsięwzięcie w którym wyszedłem na 0.

Wniosek : starać się ze wszystkich sił, by się udało, nie poprzestawać na minimalnym działaniu, myśleć i jeszcze raz myśleć na każdym kroku!

Inną rzeczą jaką przeżyłem był MLM. Zafascynowany tematem rzuciłem się na to jak pies, wszystkim wmawiałem ze mówią nieprawdę, że są głupi, że nie rozumieją tego tematu itp.

Pracowałem w tej branży jakiś czas. Karmiłem się tym dziwnymi przekonaniami przez półtora? może dwa lata. I co mi z tego wyszło?

Tyle, że narobiłem sobie opłat (telefon + internet), straciłem zaufanie do ludzi, straciłem kontakty, honor... Ech.
Głupi byłem.

Do przodu nie idzie ten, co nie popełnia błędów.

Wniosek: stawiaj się w sytuacji drugiej osoby, bądź pokorny, bierz wszystko z dystansem, pracuj nad sobą.


PS: Notka pisana w 10 minut. Wybacz za błędy.
To moje życie, moja walka, moje marzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za komentarz